Przekłady

„NO CODE"

 

CZASAMI

Wielkie palce popychają farbę

Jesteś Bogiem i masz wielkie ręce

Kolory mieszają się...

Wyzwania, które rzucasz człowiekowi...

Szukam swojej części...

Poświęcam się...poświęcam moje maleńkie "ja"

Jestem jak książka na półce - pośród wielu innych

Czasami wiem wznoszę się spadam nie kurczę się żyję spaceruję klęczę mówię absolutnie o niczym

Czasami wyciągam rękę do siebie samego...

 

 

NIECH ŻYJĄ

Czy dla nas dwojga jest tu dosyć miejsca?...

Dla każdego z osobna?...

Czy zwolniono nas ze wszelkich zobowiązań?...

Czy to wszystko, co nam pozostało?...

Potem zabieram się za myślenie...

Nie chcę myśleć, chcę czuć...

Jak ja się czuję?...

Jak ja się?...

Niech żyją szczęściarze, mam na myśli tych zakochanych

Przysięgałem, że będę kochał aż do śmierci... i jeszcze dłużej...

Czy zmierzamy do tego samego miejsca?...

Jeśli tak, to czy mogę tam przyjść?

Jak jajo, ciężkie i grube...

Toczy się przeszłość która nas przygniata...

Mógłbym być kimś nowym...

Nie doceniacie mnie...

Czasami uświadamiam sobie...że mógłbym...

Gdy mi pozwalasz

Czy jesteś wystarczająco kobieca by stać się mężczyzną dla mnie?...

Obandażowani ręka w rękę

To ty jesteś ta jedyna... taka dobra, jedyna...

Chcę być twoim... twoim... twoim...

Niech żyją szczęściarze, mam na myśli tych zakochanych

 

KIM JESTEŚ

Ześlij się

nie poniżaj się

Przeistoczenie się

W konsekwencje jest przeniesieniem się

Tam, gdzie się znajdujemy

Tak, jak tu stoimy

Tak, jak tu stoimy

Rozdeptany mech

Na podeszwie

Zmieni wszystko

Jesteś tego częścią

Zaśpiewaj wszystko

Wcale nie

Nie da się tego obronić

Jeszcze trochę zanim sobie pójdziemy

Okoliczności

Zaborcze ręce

Wyprowadzają wiatr

Poza szlak

Prosto w błoto

A to ten mech

Z wcześniej wspomnianej zwrotki

Jeszcze trochę zanim sobie pójdziemy

Światła "Stop"

Grają swą rolę

Więc powiedziałbym

Że ty też masz coś dla siebie

Co jest twoją rolą?

Kim jesteś?

Jesteś tym

Kim jesteś

UŚMIECH

Czy nie wywołuje to w tobie uśmiechu

Czy nie wywołuje to w tobie uśmiechu

Kiedy słońce nie świeci

Czy nie wywołuje to w tobie uśmiechu

Czy nie wywołuje to w tobie uśmiechu

Czy nie wywołuje to we mnie uśmiechu

Kiedy słońce nie świeci

Czy nie wywołuje to we mnie uśmiechu

Już tęsknię za tobą

Całe dnie tęsknię za tobą

Już tęsknię za tobą

Całe dnie tęsknię za tobą

Tak właśnie się czuję

Dziękujemy za odwiedziny

 

I JUŻ GO NIE MA

Znam faceta...

Twarz jakby rozciągnięta i napięta...

Tak jakby prowadził motorower... w bardzo silnym wietrze...

No więc: podchodzę grzecznie... proponuję by się trochę wyluzował...

Ale on zawsze porusza się tak szybko...

Powiedział, że weźmie mnie w drugą część... podróży, w którą sam został zabrany.

Było tego jednak... za dużo... i już go nie ma...

wychodzi w swym cudownie... poszarpanym ubraniu... taki już jest...

Ale jeszcze wróci...

i widzę jego sylwetkę...

To nie to samo co na półce...

Wracamy...

A jaki on jest w środku?...

wygląda na to, że jego myśli są za duże

jak na jego wymiary...

Zabrali go...Dokąd ?

Nie wiem...

i już go nie ma z jego cudownie...

poszarpaną nadzieją...

taki już jest...

I nagle przecieram oczy...

bo on powrócił

Wygląda na to, że moje przewidywania

nadają się do pieca...

A on ciągle się uśmiecha...

i ciągle jest pełen mocy...

Nic się nie zmieniło oprócz otaczającego nas syfu...

jest go coraz więcej...

Jest już w domu i obaj się śmiejemy...

Tak jak zawsze...

ten sam stary... stary kumpel...

I tak do za piętnaście dziesiąta...

Gdy zauważyłem pojawiające się napięcie...

Wydawał się rozproszony

Wiedziałem, co zdarzy się za chwilę...

Zanim zrobił pierwszy krok...

Już go nie ma...

 

NAŁÓG

Patrz, jak przytrafia się to parze przyjaciół...

Patrz, jak się przytrafia i co z tego wynika...

Start do oczywistego upadku...

Po to tylko, by zobaczyć o co to całe zamieszanie...

To nie w twoim stylu...

Nie w twoim stylu...

To nie w twoim stylu...

Kolejny nałóg oświadcza, że zakochał sil w tobie...

Kolejny nałóg oświadcza, że to przeterminowana miłość...

Kolejny nałóg - niczym niechciany przyjaciel...

Tak mi dobrze z moim słusznym "ja"...

To nie w twoim stylu...

Nie w twoim stylu...

To nie w twoim stylu...

Nie wpadłbym na to, że kiedyś się uzależnisz...

Mówiąc jak ktoś

kto dotrwa do roku 2000.

Nigdy nie wpadłbym na to, że kiedyś się uzależnisz...

Ani ja...ani ty...ani ja...

 

CZERWONY KOMAR

Patrzyłem przez okno

Pojawia się czerwony komar

Nie wolno było mi opuszczać pokoju

Słońce zachodziło

A teraz znów wstaje

Gdzieś tak w międzyczasie

Ugryzł mnie...to musiał być diabeł

A składał mi tylko małą wizytę

Przypominając mi o swej obecności

I oświadczając, że czeka

Czerwony człowieku - twój sąsiad nazywa to "zachowaniem"

Gdy wspinasz sil po śliskich wzgórzach

Dwa kroki przed nim...

Ukłucie w kark...

Szybuje tak nisko nad twoim łóżkiem

 

LUDZKOŚĆ

Będziesz chodził pod rękę z radiem chodził pod rękę z dyskoteką chodził pod rękę z bachanaliami

Ja będę chodził z telefonem pod ręką chodził samotnie

i dojdę do strefy radarowej

I jeśli jest to tylko bezmyślna imitacja i nie mam tu na myśli mojej własnej

Która ogarnia cały kraj

Jeśli jest to tylko bezmyślna symulacja jeden wzór dla całej ludzkości

To co sprawia, że cały świat bezmyślnie

POWIELA go

Będę bawił się z moja gazetą

Korzystając z listeryny

Tak jak z owaltyny

Będę zanurzał się w swym wojennym okręcie

Szukając ostatniego dotknięcia

Szukając ostatniego snu

 

ZA ZAKRĘTEM

Ja ci życzę jak najlepiej

Spokoju i duszy wewnątrz twej celi

Nakrycie w górę, odsuwam cię

I będę obserwował jak oddychasz

Leżę cicho, poruszasz się, wysyłam

Cię za zakręt

Trzymam twa głowę głęboko w moich ramionach

Koniuszki moich palców zamykają twe oczy

I odpływasz w sen, moje maleństwo

Za tym zakrętem znajdziesz słońce

Wszystkie wieczory kończą się podobnie

Wszystkie te chwile, których mi brak

Proszę, przebacz mi kochanie

Proszę, przebacz mi i razem udajmy się za zakręt

Gdy śpisz, jesteś aniołem

Tak bardzo chcę, by twoja dusza wciąż

Udawała się za ten zakręt